?

Moje zdjęcie
Jak pewnie ktoś już zauważył jestem pro ana, czyli jestem za anoreksją. Założyłam tego bloga właściwie bez powodu, może chciałabym po prostu podzielić się z kimś moim dążeniem do tej potwornej choroby...

wtorek, 6 kwietnia 2010

1.Koncert w wieży Eiffla

Udało mi się dziś zebrać wenę w kupę komputer nie ale mi się uda więc rozdział pierwszy przed wami. Mam nadzieję że ktoś to czyta i że kiedyś ktoś to skomentuje.Drogi TH i dziewczyn się skrzyżują!Ale teraz moje dzieło.
**
Siedziała pod drzwiami łazienki i skubała bułkę.
-Jak długo masz zamiar tam siedzieć Nicole?Ja też chcę chociaż wejść do łazienki przed koncertem.-Krzyknęła jedna z ,,japońskich'' bliźniaczek. Odpowiedziały jej stłumione trzaski, brzdęki i przekleństwa. W końcu w drzwiach stanęła owinięta ręcznikiem siostra.
-Jaki koncert?Znów próbujesz mnie wkręcić czy gadasz do rzeczy?
0Raczej to drugie. Koncert w tej kawiarni w wieży Eiffla. Matt się wścieknie jak się dowie że zapomniałaś-Nicole walnęła się ręką w głowę.
-Nie mów mu, proszę!-zrobiła minkę a la kot ze shreka.
-Jak dasz mi wejść do łazienki to nie powiem-zaśmiała się.
-Jasne.-zniknęła na chwilę za drzwiami i wyszła. Weszła do łazienki. Po kąpieli śniadanie a potem rozczesywanie włosów. Po tych wszystkich czynnościach czarna usiadła na kanapie i zaczęła się zastanawiać jak to się stało że pozostała trójka jeszcze się nie zjawiła. Kątem oka zauważyła że siostra siedzi na kanapie jak na szpilkach. Ciągle wstaje i siada. Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstała ale wyprzedziła ją siostra. Za drzwiami stała nie wysoka osubka obładowana walizkami. Weszła do środka i się rozejrzała
-Gdzie reszta?-zapytała po angielsku z wyraźnym, francuskim akcentem.
-Och..pojęcia nie mamy. Miały tu być pół godziny temu!-powiedziała. Lilit zaczęła wydzwaniać do każdej z brakujących dziewczyn. W końcu zrezygnowana wykręciła numer menadżera.
-Nikt nie odbiera-westchnęła. Znów zadzwonił dzwonek. Stylistka podeszła do drzwi i je otworzyła-Gdzie w się na boga podziewałyście?!
-Nie wyzywaj pana Boga na daremno. Tak głosi przykazanie-powiedziała najmłodsza.
-Bardzo śmieszne-mruknęła i wyjęła kilka wieszaków z pokrowca po czym wręczyła je każdej z nich. Po jakiś dwóch godzinach wsiadły do samochodu umalowane, ubrane i uczesane(Oliwia tradycyjnie w warkocz).
**
Trasa koncertowa ,,Automatic City'' trwała już od jakiegoś czasu. Hotelowcy właśnie wylądowali w Paryżu. Zmęczony Bill runął na łóżko i obudził się dopiero o 19.Tom latał po hotelu.Georg sms-ował ze swoją dziewczyną a Gustav zabrał się za czytanie jakiejś książki. Nie zdziwił ich tłum pod znaną paryską wieżą. Ale myśleli że to jacyś turyści.
Bill postanowił się trochę przewietrzyć i zrobił sobie spacerek po mieście. W ciągu tej przechadzki zwrócił uwagę na plakaty porozwieszane praktycznie wszędzie. Szachownica, piątka dziewczyn i napis Damier. To pewnie jakieś zawody w grze w szachy dla dziewczyn. Ale zwątpił w to kiedy zobaczył że wydarzenie ma miejsce dzisiaj o 20 w kawiarni na wieży Eiffla. Ciekawość wygrała z chęcią powrotu do domu więc ruszył we wskazanym kierunku.
**
Kiedy dojechały pod miejsce koncertu wybiła 19:30. Pół godziny na odpoczynek i próbę. Jakoś dadzą sobie radę. Otoczone przez ochroniarzy weszły do środka. Tłum fanów kłębił się już w całym pomieszczeniu.
-Może mi ktoś przypomnieć czy my przyszłyśmy tu żeby się zabić czy dać koncert w przytulnej kawiarni?-zapytała rudowłosa.
-Chyba to drugie ale ciągle mi się wydaje że idziemy się zabić-powiedziała jedna w czarnowłosych bliźniaczek.
Po pół godziny odpoczynku, cichego nucenia lub wygrywania nut koncert się zaczął. Teraz były naładowane energią, dzięki muzyce...
**
Udało mu się podejść pod samą scenę i zaczął wsłuchiwać się w muzykę.Zmierzył każdą z dziewczyn wzrokiem i się uśmiechnął.rytm muzyki go porwał i wybudził się z czaru rzuconego przez piosenki dopiero kiedy muzyka ucichła. Próbował się dostać za scenę ale przeszkodzili mu w tym ochroniarze. Wytłumaczył im kim jest i że chce porozmawiać tylko z menadżerem ale nic. Tylko gapili się na niego jak na kogoś z innej planety. Za kurtyny wyszła blondynka i się zaśmiała
-Nie próbuj się z nimi dogadać w innym języku niż francuski. Ty pewnie do menadżera?-skinął głową. Dziewczyna zwróciła się do mięśniaków w ojczystym języku.-Ty jesteś?-zapytała patrząc na niego.
-Bill Kaulitz-powiedział
-A...Mój brat jest w ostatnim pokoju po lewej.-uśmiechnęła się i odeszła. Ochroniarze go przepuścili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz