Witam ponownie w tak smutnym i radosnym dniu
Dzisiaj pi
erwszy dzień szkoły!
Ktoś się z tego w ogóle cieszy?
Na koniec dodam:
Wszystkiego najlepszego dla Billa i Toma!
***
Zapraszam na odcinek 13 tułaczki bohaterów
________________________________________
Zespół Tokio Hotel wyruszył w dalszą część trasy koncertowej. Bill siedział na końcu samolotu i pisał nową piosenkę. Właściwie to starał się to robić bo to była już dziesiąta kartka trafiająca do prywatnego katalogu wokalisty pt. ,,Bazgroły". Tak naprawdę jego myśli były wiele kilometrów dalej. Z daleka dochodziły do niego dźwięki gita
ry brata i kłótni Gustava i Georga.
Zrezygnował z pisania i wstał chcąc się przyjżeć problemom kłótni kolegów. Przy okazji sięgnął po następną paczkę ciasteczek
-Nie zostawisz kilku ciastek dla nas? Ale z ciebie samolób.-odezwał się któryś z chłopaków. Gustav. Czarnowłosy spojrzał na złożone na piersiach ręce perkusisty.
-Przecież możecie je sobie brać. A tego nie robicie
więc ja je jem.
-My chcieliśmy ich trochę zaoszczędzić-mruknął tamten nadal udając bardzo powarznie obrażonego.
-No dobra to ostatnia paczka-obiecał-w co gracie?-zerknął na rozkładany stolik
-Na razie w nic. Georg nie może się zdecydować.
-Ah...To wybierajcie dalej. Tylko ciut ciszej. To wszystko tam słychać-wskazał na oficjalne miejsce swojego przesiadywania.
-Bill-odezwał się Tom wyraźnie znudzony strojeniem swojej gitary. Usiadł na siedzeniu za bratem.
-O co chodzi?
-Myślę, że Gustav ma rację. Za dużo jesz tych ciastek. Jeszcz
e utyjesz i będziesz wyglądał jak zawodnik sumo
-Bardzo śmieszne.
-Tylko ostrzegam. A tak przy okazji...wyskrobałeś już coś na tym kawałku białego papieru?
-Tak jakby...niezbyt mi to wychodzi ostatnio...M
ogę już iść?-to ostatnie powiedział trochę jak mały dzieciak który mósiał iść do dentysty.
***
Gitarzystka schowała się za siostrą z dwóch powodów:
1. Żeby później zobaczyć okropne pomieszczenie
2. Aby w razie czego złapać szybko siostrę.
-Nareszcie jesteście!-prawie krzyknęła Camille ale w ostatnim momencie się powstrzymała. Obie bliźniaczki podeszły do grupki zebranej z jednym z rogów korytarza. Starały się patrzeć na podłogę ale nawet ona była odpychająca.-Są ślic
zne! Prawda
no same zobaczcie-powiedziała wciaż podekscytowana dziewczyna.
-Muszę już iść. Przykro mi Cam.-odezwał się męski głos.-Widzimy się wszyscy jutro o 11?
Cała sala skinęła glową.
-Camille.-odezwała się trochę słabszym głosikiem niż zazwyczaj.-My z Caroline wpadłyśmy tylko na chwilę. Mamy coś jeszcze do zrobienia przed jutrem.-brunetka skinęła ponownie głową.
-Chociasz je zabaczcie-mruknęła.
***
Bliżniaczki wyleciały z własnego domu niczym dwa strusie pędziwiatry. Dosiadły dwóch starych motorów i popędziły pod wielką scenę (Jedyną w Lille). Na ulicach było całkiem pusto. Raczej zadziwiające było żeby ktoś wyszedł na zewnąt
rz na więcej niż 5 minut. Zostawiły identyczne maszyny przed wejściem i wpadły do środka.
_________________
__________
I na koniec końców zespół Damier w końcu doczekał
się własnego Tour de France

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz