?

Moje zdjęcie
Jak pewnie ktoś już zauważył jestem pro ana, czyli jestem za anoreksją. Założyłam tego bloga właściwie bez powodu, może chciałabym po prostu podzielić się z kimś moim dążeniem do tej potwornej choroby...

sobota, 24 kwietnia 2010

6.Wspólny obiad i kłotni ciąg dalszy

Po pierwsze tak wiem znowu to robię piszę rozdział jeden po drugim ale mam wenę i to bardzo jej dużo więc proszę o wyrozumiałość. Po drugie jeśli już tu weszliście, przeczytaliście choć trochę zostawcie swoją opinię w komentarzach. Po trzecie w podrozdziale ,,Powiadomienia'' zostawiajcie info. o swoich blogach z opowiadaniami. W końcu po czwarte wiem jak mało na razie jest o TH ale to się po jakimś czasie zmieni. Teraz najważniejszy jest wątek bliźniaczek Van Der Meer. No i co do tego nazwiska owszem urodziły się w Japonii, matka wcześniej (i teraz) mieszkała (i mieszka) we Francji ale urodziła się w ups.. zapomniałam ale jest jakieś prawdopodobieństwo że załączę to w którymś rozdziale. Teraz czas na rozdział 6. nie zdradzę co w nim będzie bo sama tego jeszcze nie wiem ale miłego czytania życzę. A co do komentarzy to jeszcze coś zależy mi na nich bo chciałabym wiedzieć czy ktokolwiek to czyta, dzięki nim będę wiedziała że dla kogoś to czytam. Może moje drugie (a właściwie pierwsze) opowiadanie kiedyś wydam jako książkę ale to na pewno pozostanie blogiem...
Rozdział 6.

Kiedy weszły do hotelowej restauracji można by przysiąc że dymi im się z głów a najbardziej rudej. Tom najwyraźniej tak bardzo działał jej na nerwy że w pewien sposób przechodziło to na całą resztę. Restauracja w stylu ,,niby'' elegancji a tak naprawdę tapety odchodziły ze ścian jak skórka z banana, Z kuchni czuć było okropny smród oleju i czegoś jeszcze może zgnilizny?...Wszyscy dookoła udawali że nic wcale nie śmierdzi i głupio się uśmiechali tak jak baba w sklepie próbująca przekonać dziecko żeby coś kupiło. Innymi słowami byli jak wrzód na..pewnej części ciała.
-I to się nazywa ekskluzywna restauracja?-powiedziała przez zaciśnięte zęby ta najbardziej wnerwiona ze wszystkich.
-Może chociaż jedzenie będzie dobre..-starała się pocieszyć ja starsza siostra choć w jej głosie nie było ani trochę nadziei na to.
-Mają panie zamówienie?-przerwał krótką wymowę zdań kelner który widocznie nie był z Francji bo na siłę próbował nadać wypowiedzianym zdaniom Francuski akcent bez większego skutku. Teraz zapewne Oliwia mówi w myślach ,,do takiej rudery zamówienie'' lub coś podobnego. W tym samym momencie dołączył do nas Matt.
-Owszem mamy zamówienie na nazwisko..-tu się zawahał pewnie zastanawiając się nad wymową nazwiska-..Kaulitz
-Nie wydaje mi się aby te panienki wyglądały jak którykolwiek z członków tej grupy-ciągnął kelner udawanym akcentem
-Chłopcy zaraz przyjdą a jeśli pan wybaczy to te ,,panienki'' prawdopodobnie nagrają z nimi wspólną płytę-brnął dalej ich menadżer, nigdy by go nie zastąpiły jakimś innym. Trochę na szczęście a trochę nie zjawili się bliźniacy z dwójką przyjaciół.
-Wysoki o niskim wzroście z długą brodą bez zarostu-skomentowała jednego z przybyłych ruda swoją ulubioną rymowanką
-Co ja ci zrobiłem do diabła?-zapytał najwyraźniej rozwścieczony komentarzem jak się domyślał skierowanym do niego Tom.
-Pomyślmy bardzo NIE miło spędziłam rozmowę przed chwilą-odparła bez wzruszenia i poszła dalej nie zwracając uwagi na to co mówi. Zauważyłam iskierki złości w jej oczach i podeszłam do niej na chwile
-Nie zwracaj na te jego komentarze uwagi-szepnęłam i wycofałam się z powrotem do tyłu.


________________________________
Nie wyszło mi to jakoś majestatycznie dobrze ale jest miałam ochotę coś takiego napisać i nie martwcie się jest taka możliwość że jutro też coś napiszę a teraz dziękuję za przeczytanie i proszę o komentarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz